include "../stat/trackvisitor.php"; ?>
Dzien czwarty, piaty i szosty, czyli:... |
---|
Juz jutro (21.I.2003) nastepna czesc opowiesci z piekla rodem, czyli wybieranie kursow na Uniwersytecie w Linkoping maq, Linkoping, 20.I.2003, 23:16 No i jestem. Siedze wlasnie na uczelni, mam 0.8 godziny do nastepnego wykladu. Ogolnie jest fajnie, ale zacznijmy od poczatku... Jesli chodzi o dzien 4 i 5 to nic nie pisalem, bo nic sie nie dzialo. Zrobilismy sobie z Klaudia dzien dziecka i nic nie robilismy. Bierny wypoczynek jest potrzebny kazdemu. Nabralismy sil i wreszcie moglismy odpoczac po wszystkich trudach skroconej, przedwczesnej, trudnej i wogole stresowej sesji. Zeszlo wreszcie z nas zdenerwowanie - o przedmioty, o mieszkanie, o to czy sobie poradzimy. Tak wiec sobot i niedziela (niedziela tak do poludnia) zeszla na nic nie robieniu... Jednak wieczorem w niedziele pojawily sie pierwsze watpliwosci co do kursow, ktore mamy zaczac w poniedzialek. niektore wogole przestaly istniec, pojawily sie inne opcje, niektore okazaly sie tylko po szwedzku (niestety ten belkotliwy jezyk trudno zrozumiec). Przy okazji: tag-dziekuje, svenska-szwedzki, skull-na zdrowie, spar-peron(sektor?). Acha i jeszcze Vecka-Tydzien. Tak wiec w niedziele wybralismy po kilka przedmiotow. Co sie potem okazalo? Dnia szostego roku panskiego pierwszego w Szwecji (ja to mam pokrecone w tej glowie, wiem) poszlismy rano szukac mojego pierwszego wykladu. Wyklad fajny - Programming Principles (rozne jezyki programowania na jednym wykladzie, duzo Javy itp.). Bylo napisane, ze jest w sali K2. Tu jest tak od cholery tych budynkow i sal, ze na poczatku trudno sie polapac. Jakos doszlismy do budynku, w ktorym byly sale nazwane KY(XX) - XX numer. Co sie okazalo? Nikt nie potrafil nam pomoc. Tak 15 minut po rozpoczeciu zajec zrezygnowalem z szukania, bo nie pomogl mi nawet jeden ze Szwedow, ktorego akurat spotkalismy, a poznalismy go na imprezie dla zagranicznych studentow. Bardzo chcial, ale mu sie nie udalo. Wrocilem wiec do domu (nastepny wyklad mialem po 3 godzinach) i zaczalem szukac... Raz - znalazlem super strone, na ktorej mozna wyszukac gdzie polozona jest dana klasa (w ktorym budynku i wskazuje nawet miejsce na mapie!!) - czad. Po wpisaniu K2 dostalem... Kampus Norkopping!!! No ladnie, tego sie nie spodziewalem. Niestety w opisach kursow nic nie mowia gdzie, jakie kursy sa. No to po jablkach, bo nie bede jezdzil 40 minut autobusem, ktory na razie jest bezplatny, ale tylko do konca stycznia. Znajac tutejsze realia, musialbym wylozyc kilkanascie koron na jednorazowy przejazd, no to sorry winetou. Nie bedzie programowania. UWAGA!!! Test: Jesli to czytasz, wpisz tu swoje imie (nicka, tak zebym skojarzyl, i wcisnij SEND. Dzieki temu bede wiedzial, czy komus chce sie jeszcze to czytac (mozesz tu wpisac swoj adres email, jak chcesz). Dziekuje i powrocmy do istoty sprawy... Acha, nie wiem czy juz pisalem, ale kupilem rower. Ceny utargowac sie nie dalo, ale chyba trafilem dosyc dobrze, bo rower ma lampke, dynamo, dwa kola i nawet jezdzi, hehe. Nie no, ogolnie naprawde dobrze trafilem, jakis mlody Szwed sie pozbyl starego gorala. Troche ma ten rowerek pokrzywione kilka rzeczy, ale ogolnie daje rade (firma Conway, zna ktos?). Jak na razie to troche nie daje rady z tym rowerem - tylek boli od siodelka, poza tym w Linkoping jest duzo pagorkow i bez przerwy trzeba podjezdzac pod gore. Ale za to jest szybciej. Z buta szlismy z Klaudia jakies 15 minut, a ja rowerem dojezdzam w 5. Acha wczoraj Klaudia powiedziala, ze jej to teraz zabiera 7 minut, no ale praktyka czyni mistrza (ponad 3 lata z grunwaldzkiego na borna, to nie przelewki). Ja naszczescie tez bylem zobligowany przez ostatnie 1.5 roku do cwiczen pieszego chodzenia przez miasto (z przejazdowka w kieszeni, heh), wiec jakos wytrzymuje. Dlaczego pisze o rowerze? Bo wczorajmiedzy zajeciami sobie pojechalem do banku zmienic w banku kilka danych co do konta (a to strasznie daleko i normalnie juz nie moglem jechac). A propos konta, bylem wczoraj u Waldka i sie pytal "To wy tak po prostu weszliscie do pierwszego lepszego banku i dali Wam konto?" hehe czad. Podobno moga byc problemy z kontami, a mysmy zadnych nie mieli. Tak to jest jak czlowiek idzie na pewniaka i nie wie, ze moze byc jakis problem. Jak wrocilem, to pojechalem na nastepny kurs. Oj, dzialo sie. Po drodze spotkalem Klaudie (mamy tak rozrzucony plan, ze chyba bedziemy sie widywac rano, wieczorem i w weekendy). Byla na pierwszym wykladzie (Optoelectronics), ale chyba zrezygnuje, bo facet kazal kupic ksiazke za 500SEK (przypominam 1zl=0.47SEK), a poza tym to chyba nic bardzo ja interesujacego (Klaudia, jesli to czytasz, moze Ty cos skrobniesz wiecej o swoich kursach?). Klaudia poznala jakiegos kolesia ze Slowacji - przyjechal na 3 miesiace i musi zrobic 30pkt ECTS. To jest jakis koszmar, nie zazdroszcze mu. Ale podobno sa jakies kursy latwe na wydzialach humanistycznych (Nordic Culture czy cos), chyba bedzie musial to zrobic, nie wazne, ze studiuje na polibudzie na Slowacji, hehe. Ok, siedze na moim wykladzie (tzn. siedzialem wczoraj). Jeszcze sie nie zaczal, a poznalem jakas Taiwanke (zajebiste imie i nazwisko - Jean Chen, wymawia sie :rzen szen: hahaha! Luz, fajnie sie z nia gadalo, studiowala w USA teraz tu przyjechala, jak zaczela mowic czym sie zajmuje to juz czulem, ze cos jest nie tak. Nazwa kursu "Introduction to Simulation", wiec moglem miec uzasadnione podejrzenie, ze jest to kurs dla mnie. Zreszta w opisie bylo, ze jest to wprowadzenie do jakiegos programu ARENA do symulacji. Nie za bardzo skumalem do symulacji czego i sie okazalo, ze jest to symulacja w przedsiebiorstwach - tasm produkcyjnych, przeplywu pracownikow (drzwi, karta magnetyczna i sprawdzanie kto wszedl i wyszedl o jakiej porze) itp. Pogadalem w przerwie z gosciem, ktory to prowadzil i dal mi namiar na przedmioty bardziej interesujace dla mnie, poza tym wskazal mi grupe badawcza pracujaca nad jakims systemem symulacji Modelica (www.modelica.org) czesc ludzi od nich jest tu w Linkoping, ciekawe to jest... W kazdym razie ten kurs sobie odpuscilem, acha wzialem maila od tej Tajki. Chyba jeden kurs bedziemy miec razem (Introduction to Matlab). A najlepsze, ze jak z nia rozmawialem, to najpierw mnie zaprosila na obiad (powiedzialem, ze nie ide, jeszcze na glowe nie upadlem zeby jesc svenska jedzenie, tego sie jesc nie da), poza tym pytala czy bede w Hergardzie jutro (knajpa w Linkoping, co wtorek imprezy dla zagranicznych studentow, Tomek Pabisiak, ktory tu byl w Linkoping mial racje - nie da sie nie uslyszec o tym miejscu). Pisze o Jean Chean, bo to ciekawa kultura. Opowiadala mi troche o Tajwanie - podobno juz nie ma rzeczy "made in taiwan", chyba faktycznie, jakby bylo mniej. Podobno Taiwan urosl w sile i teraz robi research, a produkuja chiny. No w kazdym razie ciekawa sprawa poznac kogos takiego. Nastepny kurs juz wiedzialem, ze bedzie fajny (zreszta za pol godziny ide na drugi wyklad z niego) - bo mi go Waldek polecil. Kurs nazywa sie "Web Programming and Interactivity" i chyba naprawde tego potrzebowalem. Czemu? Jak otwiera sie jakakolwiek gazete, gdzie sa oferty dla programistow, wymagaja teraz takich smiesznych sieciowych (bazodanowych itp.) rzeczy jak PHP,SQL,JAVA,CGI,XML,XUL(Mozilla) itd. Kurs ktory wlasnie bede robil wprowadza w kilka takich technologii. Jest wyklad, do tego cwiczenia i 5 projektow do oddania. Ogolnie fajny czad, nawet nie musze na nic chodzic tylko oddac projekty, tak wiec laboratorium sobie odpuszcze (chyba ze problemy bede mial), za to na wyklad bede chodzil. Przy okazji - oboje z Klaudia juz sie bardzo przyzwyczailismy do angielskiego i na wykladach tez idzie zalapac prawie wszystko. Tak to jest, my robimy jedna polowe bledow przy mowieniu, oni druga i ogolnie wszystko jest git.... ok, ide na wyklad. maq, Linkoping, Uniwersytet, Jakas sala, gdzie sa flat monitory, 21.I.2003 (wieczorem byc moze nastepna czesc, jesli mnie nie zmorzy sen...) |